Strona:PL G de Maupassant Życie.djvu/199

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Na szczęście, nic się jeszcze nie stało; znam chłopca, mającego się z nią ożenić; to porządny człowiek, z którym będzie się można ułożyć. Ja to biorę na siebie.
To rzekłszy, wyszedł, obawiając się zapewne przedłużenia rozmowy, szczęśliwy z ogólnego milczenia, które uważał za znak zgody.
Zaledwie drzwi się za nim zamknęły, baron, nie posiadając się ze zdumienia, trzęsąc się cały, wykrzyknął:
— Och, tego już za wiele, tego za wiele!
Ale Janina, podniósłszy oczy na osłupiałą twarz ojca, zaczęła się nagle śmiać, swym jasnym śmiechem z dawnych czasów, gdy uczestniczyła w urządzeniu jakiegoś figla.
I raz po raz powtarzała:
— Ojczulku, ojczulku, czyś słyszał, jak on to wymawiał: Dwadzieścia tysięcy franków?
A mateczka, równie skora do śmiechu, jak do łez, na wspomnienie rozwścieczonej twarzy zięcia, jego wykrzyków oburzenia i gwałtownego protestu przeciw darowaniu uwiedzionej przez niego dziewczynie majątku, nie należącego do niego — szczęśliwa przytem dobrym humorem Janiny, trzęsła się od dychawicznego śmiechu, aż łzy jej nabiegały do oczu.
Wtedy baron, ulegając zaraźliwej wesołości, również wybuchnął śmiechem i wszyscy troje