Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Życie.djvu/171

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Usiedli przy łóżku, a Janina zaczęła odrazu mówić. Opowiedziała wszystko, łagodnie, głosem słabym, jasno: o dziwacznym charakterze Juliana, jego szorstkości, skąpstwie, a nakoniec o niewierności.
Gdy skończyła, baron czuł dobrze, że to nie bredzenia gorączkowe, lecz nie wiedział, co myśleć, co postanowić i odpowiedzieć.
Ujął jej rękę, pieszczotliwie, jak niegdyś, gdy ją usypiał bajeczkami.
— Posłuchaj, kochanie, trzeba działać rozsądnie. Nie bądźmy zbyt porywczymi; staraj się znosić męża aż do chwili powzięcia jakiejś decyzyi stanowczej... Czy mi przyrzekasz?
Odparła:
— Będę się starała, ale po wyzdrowieniu nie zostanę już tutaj.
Po chwili całkiem cicho spytała:
— Gdzie jest teraz Rozalia?
Baron odparł:
— Już jej nie zobaczysz.
Nie dała się jednak zbyć.
— Gdzie ona? ja chcę wiedzieć.
Wtedy wyznał, że dotąd jest w domu, lecz że go teraz opuści.
Wyszedłszy od chorej, baron wrzący gniewem, zraniony do głębi serca jako ojciec, odszukał Juliana i odrazu przystąpił do rzeczy: