Strona:PL G Sand Cezaryna Dietrich.djvu/75

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

syć niedorzeczny, tłumacząc sobie, że taka osoba jak ona nie udzieliłaby tego tytułu konkurentowi, któregoby odrzuciła jak każdego innego. Dałem uczuć moje głupie zaufanie, wyśmiała mię mówiąc, że wchodzi w świat i że w mojéj jest mocy do niéj się tam przyłączyć; tą razą byłem zmartwiony, zraniła mi serce, wyrzekłem się jéj — możesz jéj to pani powiedzieć.
— Nie uwierzy mi, bo ij a również temu nie wierzę.
— Otóż wiedz pani, że między nią i sobą postawiłem przeszkodę, błąd. Rzuciłem się w awanturę głupią... grzeszną nawet, która mię jednak ogłusza, absorbuje i odciąga od zastanowienia. To lepiéj niż oszaleć lub znikczemnieć w niewolnictwie. Dopełniłem więc spowiedzi, dziś wieczór otrzymasz pani listy. W téj chwili wracam, na wieś, gdzie ukrywam moje szalone miłostki, o dwie mile od Paryża, a tymczasem rodzina moja i przyjaciele są tego przekonania, żem do Szwajcaryi pojechał.
Rzeczywiście tegoż samego wieczoru otrzymałam paczkę starannie zapieczętowaną, którą miałam położyć na sekretarce Cezaryny. Wielceby to ją dotknęło, gdyby wiedziała, że ja znam tę małą tajemnicę. Nie dowiedziała się zaraz jakim sposobem zwrócono jéj listy.
Nie mówiła mi o nich, ale w kilka dni potém opowiedziała mi sama to zdarzenie i zapytała mię, czy listy przechodziły przez ręce ojca. Pocieszyłam ją.
— Odesłano ci je zapewne — powiedziałam —