Przejdź do zawartości

Strona:PL G Flaubert Salammbo.djvu/142

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Odmawiam, — odpowiedział dumnie Hamilkar.
— Dostarczymy pieniędzy wiele tylko zażądasz bez żadnej kontroli i podziału, zabierzesz wszystkich jeńców, wszelką zdobycz i pięćdziesiąt zeretów ziemi za każdego trupa nieprzyjacielskiego.
— Nie, i jeszcze raz nie, gdyż niepodobna jest zwyciężać z wami.
— On ich się lęka.
— Ponieważ wy jesteście nikczemni, skąpi, niewdzięczni i nierozumni!...
— On barbarzyńców oszczędza.
— Ażeby zostać ich wodzem, — zakrzyknął inny, a z głębi sali zawył głos Hannona:
— On chce zostać królem!
Na to poruszyli się wszyscy, przewracając stołki i pochodnie; tłum cały rzucił się na ołtarz, wtrząsając dobytemi puginałami. Bohater odrzucił szerokie rękawy, wyjął dwa noże i, przychylony, jednym krokiem naprzód z iskrzącemi oczyma i zaciśniętemi zębami, urągał im, stojąc niewzruszenie pod złotym świecznikiem.
Tak więc, przewidując potrzebę, wnieśli broń tutaj!! to była zbrodnia.... spojrzeli się wszyscy przestraszeni, lecz ponieważ wszyscy zawinili, więc każdy się prędko uspokoił. Powoli całe zgromadzenie odwróciło się od suffeta, dysząc wściekłością, po raz już drugi cofnęli się przed nim.
Przez chwilę zostawali nieruchomi, wielu jednak zapragnęło dotknąć go boleśnie i szeptali tak, iż Hamilkar dosłyszał te słowa w tłumie:
— Odmawia przez współczucie dla swojej córki!
— Ponieważ ona wybiera sobie kochanków między jurgieltnikami.
Hamilkar zachwiał się i szukał wzrokiem Schahabarima, lecz ten nieporuszony był na swem miejscu, zaledwie można było dostrzec jego śpiczastą czapkę. Wszyscy teraz naigrawali się z suffeta a z