Strona:PL G Flaubert Salammbo.djvu/113

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

będziemy, to musi przynajmniej odstąpić nam niektóre prowincje i będziemy panować.
— Ach — więc posiadanie welonu nie zapewnia zwycięstwa — podług zdania Spendiusa?
Matho przypuszczał już, że cudowna moc przywiązana do tej świętości, służyła tylko ludom chananejskim i pocieszał się mówiąc, iż jeżeli nic dobrego zasłona nie zdziałała dla niego, to też i Kartagińczykom nie pomoże, ponieważ ją utracili. Wreszcie jakieś skrupuły go niepokoiły. Lękał się, aby, oddając cześć Aptouknusowi, bogu libijskiemu, nie obrażał Molocha, więc pytał Spendiusa, któremu z tych dwuch bogów wypada poświęcić człowieka?
— Poświęć każdemu — odpowiedział żartując Spendius, a Matho, nie rozumiejąc tej obojętności podejrzywał Greka, że czci tajemnie inne bóstwo, którego nie chce wymieniać.
Różne wyznania wszystkich narodów można było spotkać w obozie barbarzyńców, szanowano jednak bogów obcych, obawiając się ich gniewu, i wielu łączyło nawet do swej rodzinnej religji cudze obrządki. Wierzono, iż pomiędzy gwiazdami spotyka się przychylne konstelacje i składano im ofiary. Tajemnicze amulety — znalezione wypadkiem w chwilach niebezpieczeństwa, uznawano za bożyszcza. Czasem wymawiano z nabożeństwem imiona jakieś, nie rozumiejąc nawet ich znaczenia. Po upadku wielu świątyń można było spotkać całe plemiona, które wierzyły tylko w śmierć i przeznaczenie, a nocą szukały na spoczynek legowisk dzikich zwierząt.
Spendius spluwał na wizerunki Jowisza Olimpijskiego, a niemniej jednak wystrzegał się mówić głośno w ciemnościach, lub obuwać pierwej prawą nogę. Postawił on sobie naprzeciw Utyki taras kwadratowy, lecz zaledwie się tam umieścił, w mieście usypano