Przejdź do zawartości

Strona:PL G Flaubert Salammbo.djvu/101

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

uniesiony zapałem oświadczył, iż przyjmuje przymierze.
Wtedy sprowadzono białego byka i czarną owcę, symbole dnia i nocy, zarznięto ich nad rowem a we krwi wytoczonej wojownicy maczali swe ręce, potem Narr-Havas położył dłoń na piersiach Mathona a ten znów swoją rękę na piersiach Narr-Havasa, powtórzyli ten znak na płótnach namiotów. Następnie spędzili noc całą jedząc i paląc resztki mięsiwa a przytem skórę, kości, rogi i racice.
Kiedy Matho z dokonanej wycieczki powrócił do swoich z welonem bogini, był przyjęty jednozgodnym okrzykiem. Ci nawet, którzy nie wyznawali religji chananejskiej, przypuszczali, iż szczęście wraz z nim przybywa. Nikt nie myślał pozbawiać go zasłony, gdyż tajemniczy sposób, jakim zdołał ją zdobyć, uprawniał w pojęciu barbarzyńców jej posiadanie. I nikt również nie śmiał się sprzeciwić rozporządzeniem Mathona, który wspólnie ze Spendiusem i Narr-Havasem porozsyłał wysłańców z odezwami do wszystkich szczepów na ziemiach punickich.
Kartagina wyzyskiwała te ludy, nakładając niesłychane podatki i karcąc więzieniem, toporem lub krzyżowaniem wszelki opór lub szemranie. Zmuszeni byli uprawiać produkty potrzebne Rzeczypospolitej, dostarczać jej czego tylko wymagała, nie mieli prawa nosić broni, a jeżeli się burzyli, obracano ich w niewolników. Rządców prowincji ceniono jako machiny według tego, im więcej mógł który wycisnąć dochodów.
Poza krajami bezpośrednio i zupełnie podległemi Kartaginie, rozciągały się posiadłości sprzymierzeńców, którzy płacili umiarkowany haracz, a poza temi dopiero wałęsały się plemiona koczownicze, gotowe służyć na każde zawołanie do wymuszenia nałożonych opłat. Temi środkami utrzymywano zawsze obfite zbio-