Przejdź do zawartości

Strona:PL G Flaubert Pani Bovary.djvu/477

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Domyślałem się tego! Właśnie do niej szedłem.
— O! nie byłoby po co, rzekła Emma. Panna Lempereur tylko co wyszła; lecz na przyszłość bądź o mnie spokojny. Nie jestem swobodną, pojmujesz to, jeżeli najmniejsze spóźnienie takiej cię trwogi nabawia.
Był to rodzaj pozwolenia jakie sobie wzięła, żeby nie być krępowaną w swoich wycieczkach. To też do woli zeń korzystała. Skoro jej przyszła ochota zobaczyć Leona, wyjeżdżała pod jakimbądź pozorem, a ponieważ jej tego dnia nie oczekiwał, szła po niego do kancelaryi.
Pierwsze kilka razy wielkiem to dla niego było uszczęśliwieniem, lecz później nie ukrywał przed nią prawdy: to jest że pryncypał jego bardzo był markotny na te jego wydalania.
— Ach! co tam! chodź tylko! mówiła.
I Leon wymykał się z kancelaryi.
Wymagała aby się ubierał całkiem czarno, i zapuścił sobie bródkę hiszpańską, żeby być podobnym do portretów Ludwika XIII. Zapragnęła poznać jego mieszkanie: znalazła je nędznem; zawstydził się, lecz ona nie zważała na to; radziła mu, żeby sobie kupił firanki takie jak jej, a gdy się tłómaczył wydatkiem: