Przejdź do zawartości

Strona:PL G Flaubert Pani Bovary.djvu/366

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dziennych wydarzeń, które jednak wcale ją nie obchodziły. Najważniejszem z nich było wieczorne przybywanie Jaskółki. Wtenczas słychać było donośny głos oberżystki, któremu inne odpowiadały, podczas gdy latarnia Hipolita, wyciągającego pakunki z pod płóciennej budy, migała jak gwiazda pośród ciemności. W południe przychodził Karol; potem znowu wychodził; potem jadła rosół, a około piątej godziny, za nadejściem zmroku, dzieci powracające ze szkoły, stukały po bruku sabotami, i uderzały kolejno liniami w okiennice.
O tej porze zwykle odwiedzał ją ksiądz Bournisien. Dowiadywał się o jej zdrowie, znosił jej nowinki i zachęcał ją do pobożności pieszczotliwem gadulstwem, które nie było bez pewnego powabu. Sam widok jego sutany wzmacniające na niej robił wrażenie.
Jednego dnia, kiedy w czasie najcięższej swej choroby sądziła się umierającą, zażądała komunii; a patrząc jak robiono w pokoju przygotowania na przyjęcie Sakramentu, urządzano ołtarz na komodzie zastawionej flaszkami, a Felicya georginiami usypywała posadzkę, Emma uczuła jakby ją przeniknęła moc jakaś, która ją uwalniała od