Przejdź do zawartości

Strona:PL G Flaubert Pani Bovary.djvu/328

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

niósł na drodze i którą, na pamiątkę schowała. Jednakże te podarunki upokarzały go. Odmawiał przyjęcia niektórych, ona nalegała, a Rudolf w końcu ustępował, znajdując ją despotyczną i zbyt wymagającą.
Czasem dziwne myśli przychodziły jej do głowy.
— Jak północ wybije, mówiła, pomyślisz o mnie! A jeżeli się przyznał że o tem zapomniał, musiał wysłuchać potoku wymówek, które się nieodmiennie kończyły wiecznem:
— Czy ty mnie kochasz?
— Ależ tak jest, kocham cię! odpowiadał.
— Bardzo?
— Rozumie się!
— Nie kochałeś innych, powiedz?
— Czy myślisz żeś mnie wzięła dziewiczym? mówił śmiejąc się.
Emma płakała, on usiłował ją pocieszyć, szpikując dwójznacznikami swoje zaklęcia.
— O! bo ja kocham ciebie! powtarzała; tak kocham, że obejść się bez ciebie nie mogę! czy wiesz o tem? Czasem bierze mnie chęć ujrzenia cię, połączona z gniewem miłości. Zapytuję sama siebie: „Gdzie on jest? Może rozmawia z innemi kobietami? One uśmiechają się do niego, on się