Strona:PL G Flaubert Pani Bovary.djvu/312

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

znacznikami, których Hipolit nie rozumiał. Potem, jak tylko okoliczność na to pozwalała, zwracał się na tor materyj religijnych, przybierając stosowną powagę.
Gorliwość jego zdawała się pomyślny skutek odnosić, gdyż niebawem strephopod oświadczył chęć odbycia pielgrzymki do Najświętszej Panny Łaskawej, jeżeli wyzdrowieje: na co ksiądz Bournisien odpowiedział, że niema nic przeciwko temu, dwie ostrożności lepsze zawsze niż jedna. Nie miał nic do stracenia.
Aptekarz oburzał się na to co nazywał machinacyami klerykalnemi; utrzymywał, że one opóźniały wyzdrowienie Hipolita i powtarzał pani Lafrançois:
— Dajcież mu pokój! Dajcież mu pokój! Nabawiacie go gorączki waszym mistycyzmem!
Lecz sama kobieta słuchać już nie chciała. On tego wszystkiego narobił. Na złość jemu nawet zawiesiła nad łóżkiem chorego kropielnicę z wodą święconą i gałązką bukszpanu.
Jednakże religia nie więcej od chirurgii zdawała się pomagać biedakowi, i nieubłagane gnicie posuwało się od kończyn ku żołądkowi. Napróżno urozmaicano mikstury i odmieniano kataplazmy,