Przejdź do zawartości

Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/968

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

pełnéj nadziei godzinie, nigdy żadném słowem wyrzutu, ani gniewném spojrzeniem o tém ci nie wspomnę!
Boże dozwól tylko, abym cię zdołał kochającą ręką z sobą uprowadzić!
Wtedy za wszystko odpokutuję, wszystko przeniosę, — cokolwiek przeszłości dotyczę, wtedy wszystko z rozkoszą zdobędę, co tobie i mnie, nie z mojéj winy, dotąd wzbronione było!
A Matka Bożka sprawi, że cię nie znalazłem za późno — że cię dla mnie zachowa!
Ojcowskie serce drży na błogą myśl, że będzie mi dozwolono tobie, biedaczko, przewodniczyć nadal miłością, na któréj ci tak długo zbywało! Twoje troski, nieszczęścia przemienić się muszą w radość — bo wszystko co posiadam jest twoje, do ciebie tylko należy! Przecięż z radością gotów byłem oddać to, byłem tylko ciebie utracona córko mógł odzyskać!
Niebo będzie łaskawe — nie dopuści, abym znalazł nieżywą, któréjbym nie mógł dowieść mojéj miłości — nie będzie za późno, zdaje mi się, że Bóg przez łaskę swoją to mi głosi!
W moich objęciach zawiozę cię do Paryża — tam bronić cię i pielęgnować będę — wszystko poświecę, aby cię z chaosu przeszłości przeprowadzić do szczęścia i spokoju.
Do Monte-Vero pośpieszę z tobą! Tam wśród pięknego powietrza, gdzie cię wszystko radością otoczy, gdzie twoje przybycie z radością obchodzić będą, a drogę twoją kwiatami usypią, tam w błogosławionym kraju, na wspaniałych polach, do ciebie należących, dusza twoja i ciało wyzdrowieją!...
Marcin wrócił z orzeźwiającą, świeżą wodą zdrojową do Eberharda, a kochający ojciec troskliwie zmaczał nią skronie i usta zemdlałéj.
Nadzieja jego nie miała być nadaremna.
Małgorzata otworzyła oczy — ale spojrzała na Eberharda wzrokiem bez blasku.