Przejdź do zawartości

Strona:PL G Füllborn Izabella królowa Hiszpanii.djvu/11

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.



Rozdział I.
BRACIA.

Parne, wieczorne powietrze zaległo nad chatkami robotników i pasterzy zamku Delmonte. Ciemne chmury rzucając ponure cienie, coraz bardziej zasłaniały niebo.
Lecz w jednej z niskich chatek świeciło słońce miłości.
Piękna Henryka stała przy kolebce słodko uśmiechniętego dziecka, objęta ramieniem młodego, okazałej postawy młodzieńca, którego bogato haftowana odzież zdradzała hiszpańskiego granda ale, Henryka, dziewica ludu, nie widziała ani złota ani aksamitu, a natomiast rozjaśnione oko wpiła w szlachetne, piękne oblicze młodzieńca, który uszczęśliwiony, ręce swoje wyciągał ku miłemu uśmiechającemu się do niego dziecku. Widok ten radował ją — a gdy potem młodzieniec ujął jej rękę, przyciągnął ją ku sobie i na pałających jej ustach wycisnął pocałunek, uczuła, że się poruszyła cała jej dusza, a z oczu jej mimowiednie wytrysły łzy.
— Ty płaczesz Henryko? Zapewne z radości, bo i ja na widok twojej miłości i naszego dziecka, doznaję nieopisanego szczęścia! ku!
— Płaczę z radości i zarazem z obawy, mój Franciszku!
Z obawy? — Czegoż się obawiasz? Powinnaś być