Przejdź do zawartości

Strona:PL Feval - Garbus.djvu/616

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— A wy, panowie? — zaczął — jestm pewien, że mnie rozumiecie?
Nikt nie odpowiedział, nawet zatwardziały Pejrol.
— A więc muszę dać wam wyjaśnienie — ciągnął, uśmiechając się, Gonzaga. Będzie ono krótkie, bo czasu nie mamy. Postawmy przedewszystkiem takie oto twierdzenie: istnienie tego dziecka jest naszą najzupełniejszą ruiną; to tak jest. Jeżeli jutro utracę dziedzictwo po Neversie, musielibyśmy wszyscy pojutrze uciekać z Paryża.
— My wszyscy! — zawołano chórem.
— Wy, panowie, — odparł Gonzaga tak, jak każdy najdrobniejszy nawet kupiec, ma księgi i wy wszyscy figurujecie w tych księgach. Pejrol umie znakomicie urządzać takie sprawy! Moje bankructwo pociągnie za sobą i waszą zgubę kompletną.
Spojrzenia wszystkich skierowały się ku Pejrolowi. Ale Pejrol ani drgnął.
— Zresztą — ciągnął dalej książę — po tem, co się stało wczoraj.. Ale na co groźby. — przerwał — wszyscy jesteśmy związani mocno i pójdziecie ze mną jako wierni towarzysze Chciałbym tylko wiedzieć, czy bardzo wam pilno dać mi ten dowód przywiązania?
Nic nie odpowiedziano. Uśmiech Gonzagi stawał się coraz bardziej szyderczy.
— Widzicie więc, że mnie bardzo dobrze rozumiecie — mówił — i miałem racyę, licząc na waszą domyślność i spryt. Młoda dziewczyna będzie wolną. Tak powiedziałem i ciągle utrzymuję; wolną, aby stąd wyjść i iść, gdzie