Przejdź do zawartości

Strona:PL Feval - Żebrak murzyn.djvu/97

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tastrofy; plan jej, tak dobrze ułożony, nie udał się wszakże, zniweczony został trafem, którego nikt przewidziećby nie mógł. Ale ten właśnie do celu ją zbliżał. Jakże byłaby się cieszyła, gdyby się znajdowała na piątem piętrze domu, przy ulicy Bourbon le Château, i przyłożyła ucho do zamku nędznej izdebki!
Ksawery wolnym był wprawdzie, i ocalonym z niegodnych sideł, w jakie go pochwycić pragnęła. Ale kochając dziewicę szlachetnego rodu, czemże być lepiej, czy bez nazwiska i podejrzanym człowiekiem, czy synem uznanym żebraka?
Ksawery nie wiedział o zasadzie Margrabiny, i potrzebie, jaką miała go zgubić; ale wszystkie myśli ku Helenie miał zwrócone, a odkąd ojca swego poznał, żadnej już me miał nadziei.
Wszakżeż dobre jego serce zwalczało rozpacz. Przymuszał się, aby kochać człowieka, którego ciche i wzniosłe poświęcenie zachowało tajemnicę aż do chwili, póki takowej trafnie odkrył. Podziwiał, uwielbiał biednego ojca, który umiał wyrzec się, dla miłości rodzicielskiej i szczęścia syna, wszelkiej przyjemności.
Wchodząc na poddasze, wziął rękę żebraka i do piersi ją przycisnął.
— Pierwszem mojem uczuciem była niewdzięczność, pierwszem słowem podłość... Czy wybaczysz mi to ojcze mój?
— Ah!... odrzekł żebrak z pewnym rodzajem religijnego poszanowania; nie nazywaj mnie ojcem swoim, dziecię moje, bo tu on mógłby nas słyszeć!...
— Kto taki? zapytał z zadziwieniem Ksawery.
On! odpowiedział murzyn; On!
I palcem wskazywał na zawieszone przy okienku trofea.
Ksawery nic nie rozumiał.