Strona:PL Feval - Żebrak murzyn.djvu/126

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dziewica, wsiadła do podróżnego powozu, mówiąc poprzednio do Carrala:
— Będziemy mogli z sobą pomówić, gdy pozostaniemy sam na sam.
Pani Rumbrye, nie spodziewając się znaleźć w powozie młodego pana Alfreda, który z wszelką wygodą w nim się usadowił, nie mogła wstrzymać się od okazania swego niezadowolenia.
— Nie rachowałaś pani na mnie, rzekł wysmukły młodzieniec parschając od śmiechu; pojadę z nią wszakże.... niech mnie diabli porwą!...
— Rozumiałam, iż jedziesz z Heleną i z panem Rumbrye, przerwała obojętnie Margrabina.
Pan Alfred wyjął z kieszeni małe lusterko, w którem przyglądać się zaczął.
— Niech mię licho weźmie, jeżeli chcę kiedy z panem Rumbrye podróżować! pomruknął. Jest to kawaler z czasów Ludwika XV, który chciał, aby jeszcze noszono pudrowane peruki i arcabik z tyłu głowy! Słowo honoru pani daję, iż do tego wszystkiego przyzwyczaić się nie mogę.
Margrabina niby z dobrą minką dała znak Carralowi, aby wsiadł.
— Wierz mi, jeżeli chcesz, rzekł pan Alfred do tego ostatniego, ale dziś jesteś o połowę mniej brzydkim niż wczoraj.... Wyglądałeś jak śmierć angielska... słowo honoru!...
Jak powóz pocztowy z bramy ruszył, pani Rumbrye i Carral spostrzegli czarnego żebraka, który w nich wlepił swój wzrok przenikliwy.
— W uporze tego głupca jest coś szczególnego, czego pojąć nie mogę, pomyślał sobie Carral.
Pan Alfred poszepnął, uśmiechając się;
— Niech mnie diabli porwą! jeżelibym nie kazał bokso-