Przejdź do zawartości

Strona:PL Felicyana przekład Pieśni Petrarki.djvu/184

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ani miłości dziwne znał sposoby
Ktoby nie wiedział sam: jak Laura wzdycha,
Jak słodko mówi, jak się słodko śmieje! —[1]



Sonet 127.


Wspólnie z Amorem w cuda spoglądamy,
Jakie nie każdej są przystępne wierze:
To kiedy mówi, lub się śmieje szczerze
Ta, której niema równej, prócz niej samej.
Z pod brwi pogodnych, niby z Niebios bramy
Dwóch gwiazd przewodnich dnieje nam przymierze
A z nich otuchę ten szczęśliwy bierze,
Którego miłość nie zna ziemskiej plamy.
Serce mi wzbiera i rozkoszą rośnie,
Gdy sama kwiatem będąc, tak miłośnie
Kwiaty do piersi tuli marmurowej!
I jest podobna najpiękniejszej wiośnie,
Gdy zamyślona błądzi wśród dąbrowy,
Wianek wplatając sobie w włos swój płowy! —



Sonet 128.


Obłędne kroki, myśli bieg niestały.
Uparta pamięć, wrzący szał rozpaczy.
Przy slabem sercu zapał żądz junaczy.
Oczy, nie oczy — ale łez kryształy —
Liść w koło skroni, co odznaką chwały
Dwojakie tylko męztwo wieńczyć raczy —[2]
Mozolne życie, w obłęd gdzieś tułaczy
Mknące bezwiednie po przez strome skały:
I nad tem wszystkiem wzrok niezmiernej siły,
Co mię, gdy zechee, żywi lub zabija.
A ja, rad nie rad, być posłusznym muszę
O wy dostojne tkliwem sercem dusze!
Coście na ziemi kiedykolwiek żyły —
Zważcie, niedola czyż mi zrówna czyja? —



Sonet 129.


Murawo miękka i szczęśliwe kwiecie,
Wy, które Laura depcze zamyślona!

  1. Dulce ridentem Lalagen amabo,
    Dulce loquentem.
    (Horatius ad Aristium Fuscum.)
  2. To jest: bojowe i poetyckie.