Przejdź do zawartości

Strona:PL Eliza Orzeszkowa - O złych humorach.djvu/10

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.


ELIZA ORZESZKOWA.
Listy do pani * * * o niektórych drobiazgach, które drobiazgami nie są, słów kilkoro.

O złych humorach.
3)

Lecz zły humor smutkiem nie jest. To aliaż, do którego i on w pewnych postaciach swych wchodzić może, ale który posiada składniki inne, a pomiędzy niemi najniezbędniej złość. W złych humorach, pod taką lub inną postacią objawiając się, tkwi zawsze głośna albo głucha, jawna lub woalami żałości czy melancholii osłonięta — złość. Rozjątrzenie to jest przeciw wszystkim i wszystkiemu, krytyka to jest wszystkiego i wszystkich, rozpatrywanie się to jest samolubne w raneczkach własnych i pragnienie zadawalnia ich w odwet innym, nie sztyletem, ani obuchem wprawdzie, lecz szpilkami i żądłami rozmaitego modelu i kalibru. Powstaje to nie wiedzieć kiedy i nie wiedzieć skąd, i przemija tak samo, bez przyczynienia się jakichkolwiek okoliczności zewnętrznych i nowopowstałych. Nie tak bywa ze smutkiem, który wie zawsze z jakiej skały wytryska, i trwa choćby echowo wtedy jeszcze, gdy pęd czasu skałę z powierzchni ziemi zniesie.
Nazwałam zjawisko to psycho-fizyologicznem; bodaj że trzebaby je fizyo-psychologicznem nazywać, bo sprowadzają je, zdaniem mojem, daleko więcej rozstroje organów ciała, aniżeli westchnienia i zgrzyty, po komnatach duszy chodzące. Blizkie przyjrzenie się — nie pamiętam już gdzie i kiedy — nasunęło mi pod pióro aforyzm: „Mało jest ludzi, którzy umieją swój charakter uwolnić z pod panowania swojego żołądka“. I teraz