Przejdź do zawartości

Strona:PL Dostojewski - Wspomnienia z martwego domu.djvu/137

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

pożyczki; pewno nie ma pieniędzy, a boi się poprosić mnie o nie. Trzeciego dnia mówię do niego: „Suszyłow, zdaje się, że chciałeś poprosić mię o pieniądze dla Antona Wasiliewa? Oto są“. Siedziałem na narach: Suszyłow stał przedemną. Był, jak się zdaje, bardzo tem uderzony, że ja sam mu ofiarowałem pieniądze, sam wspomniałem o jego kłopotach, tem bardziej że w ostatnich czasach, według swego mniemania, zbyt już wiele nabrał pieniędzy u mnie, tak, że nie śmiał roić nawet, ażebym mu dał więcej. Popatrzył na pieniądze, potem na mnie, odwrócił się nagle i wyszedł. Wszystko to bardzo mię zastanowiło. Poszedłem za nim i znalazłem go za kazarmami. Stał pod częstokołem, z twarzą ku palom zwróconą, przycisnąwszy do nich głowę i oparłszy się na ręce. — „Suszyłow, co wam jest?“ — spytałem go. Nie patrzał na mnie i ku wielkiemu zdziwieniu memu spostrzegłem, że gotów jest zapłakać: „Wy, Aleksandrze Piotrowiczu.... myślicie, zaczął głosem urywanym i starając się patrzeć na bok, „że ja wam za pieniądze.... a ja.... ja.... e-e-ech!“ Tu znów obrócił się do częstokołu, tak, że stuknął się głową o niego i jak nie ryknie!... Pierwszy raz widziałem człowieka płaczącego w katordze. Zaledwiem go uspokoił i choć od tego czasu jeszcze gorliwiej, jeśli to było możliwe, zaczął mi służyć i „pilnować mnie“, ale po niektórych, prawie nieuchwytnych znakach spostrzegłem, że jego serce nie mogło