Przejdź do zawartości

Strona:PL De Montepin - Róża i blanka.pdf/77

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wróciła do koszar, część zaś rozlokowała się w okolicy w promieniu dziesięciu kilometrów.
Należało trzymać się na ostrożności i mieć pod ręką środki obrony.
Paryż, choć wyczerpany krwawemi walkami, powoli się uspokajał i przybierał powierzchowność zwykłą.
Otworzono sklepy, teatra, sale koncertowe i balowe, wreszcie wszystkie miejsca rozrywek i publiczność zaczęła je nawiedzać.
Paryż zapomina prędko!

XXXVI.

Pani Henryka Rollin, po przeniesieniu jej do mieszkania, nie uległa żadnemu gwałtowniejszemu paroksyzmowi, grożącemu niebezpieczeństwem bezpośredniem, ale pozostawała w stanie odrętwienia, budzącym w lekarzu obawy poważne.
Ten ostatni nie chciał opinii swej wypowiedzieć stanowczo, miał przecież nadzieję, że młodość i mocna budowa pacyentki przezwycięży chorobę.
Malutka Marya-Blanka była zdrową.
Gilbert, patrząc na to dziecko czerstwe, mające dla niego wartość milionów, wesoło spoglądał w przyszłość i zawczasu snuł tysiące projektów.
Ale jeden cień czarny psuł mu harmonię obrazu na tem pogodnem niebie, a tym był Serwacy Duplat, jego wspólnik, człowiek mogący jednem słowem zmienić jego egzystencyę, zburzyć plany, zrujnować całe dzieło.
Myśl ta wracała mu do głowy bezustannie.
Gilbert żałował, że nieobezwładnił go tak, by groźny ten wróg nie pokazał się mu więcej.
Nie myślał w tej chwili ani o hr. Emanuelu d‘Areynes, ani o wikarym od św. Ambrożego, których