Przejdź do zawartości

Strona:PL De Montepin - Macocha.djvu/259

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

lecić wyszukanie śladów Teresy, znał bowiem jego zręczność i dyskrecję.
Następnie zadzwonił na woźnego, i wręczając mu list, rzekł:
— Oddaj ten list natychmiast według adresu.., interes służbowy. Oto dwa franki na fiakra.
Wyprawiwszy woźnego, wziął się napowrót do pracy.
Ten abnegat, piwosz, amator fajki, ten stały gość kawiarniany i gracz w domino, gdy znalazł się przed biurkiem, stawał się pracownikiem najwytrwalszym. Obeznany doskonale z całą maszynerją i rutyną administracyjną, w kilka godzin odrabiał tyle, na co każdy inny potrzebowałby dni kilka.
O godzinie dwunastej woźny zaanonsował przybycie ajenta.
— Niech przyjdzie — rzekł pomocnik naczelnika.

XIV.

Do sylwetki Joachima Touret, którą naszkicowaliśmy wyżej, naieżydodać, iż był dobrze zbudowany i ubierał się z pewną elegancją. Zapewne, trudno go było wziąć za światowca, ale jego zachowanie się i manjery dozwalały przypuszczać w nim finansistę, dbałego o swą powierzchowność, i którego interesa idą bardzo dobrze.
Wszedłszy z uśmiechem na ustach, uścisnął z uniżeniem rękę Daumonta i rzekł: