Przejdź do zawartości

Strona:PL Brete - Zwyciężony.pdf/34

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

cie jest tylko dowodem dojrzałości umysłu, wykształconego w szkole życia.
Wróciwszy do domu, Marek udał się do swego pokoju i, zasiadając przy biurku zarzuconem papierami, powiedział sobie, że musi uciec przed własnemi myślami i zająć się pracą. Ale praca nie szła mu także, wziął zatem do dokończenia listu, który rozpoczął jeszcze przed południem.
„Zresztą, kochany przyjacialu — pisał, — nic się tu w naszej okolicy nie zmieniło od czasu ostatniego twego pobytu, chociaż to już jest bardzo dawno. Zdaje mi się, że byłeś u mnie przed siedmiu laty, a od roku przeszło nie widziałem cię wcale. Może u mnie spostrzeżesz już siwiejące włosy i zmarszczki na twarzy, ale te oznaki starości zjawiają się niepostrzeżenie u człowieka, który nigdy nie miał prawa być młodym, Pokój, który niegdyś zajmowałeś, oczekuje na ciebie; mam nadzieję, Że zabawisz u nas kilka miesięcy. Upodobania twoje w zupełności będą zadowolnione, gdyż tego roku, pomimo przedłużającej się zimy, roślinność na wzgórzach jest tak bujna, jak bujnemi są twoje marzenia. Rzeki i strumienie szemrzą łagodnie, odgłos dzwonów starego kościółka dochodzi aż tutaj; raz dzwoni on radośnie, aby oznajmić ludziom wesołą nowinę, że narodził się człowiek poto, aby cierpieć, to znów ogłasza że ktoś opuścił tę ziemską siedzibę i podążył do nieznanej krainy. I to się nazywa szczęściem życia; ach! jakież to szyderstwo! Jedyną pociechą jest to, że bawimy się w piękne słówka i wytworne zdania. Mówię to o sobie, bo ty, który możesz