Przejdź do zawartości

Strona:PL Brete - Zwyciężony.pdf/30

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

z uwagą Sybilli, rozwiązującej najważniejsze zagadnienie życia.
Preymont ujął rękę panny Jeuffroy i, zatrzymując ją przez chwilę w swoich dłoniach, rzekł wzruszonym głosem:
— Do widzenia, kochana Zuzanno, pozwól mi jeszcze dziś nazwać się tem poufałem imieniem; nie czynię tego po raz pierwszy, ale zapewne po raz ostatni.
— Dlaczego? — zapytała dziewczyna, której oczy przysłoniła mgła wilgotna.
— A dlaczegóż dziecko zamienia się w kobietę? — odparł, śmiejąc się, Marek.
I oddalił się, obejmując długiem spojrzeniem wdzięczną postać Zuzanny, jakgdyby chciał unieść z sobą jej obraz.
Idąc samotną ścieżyną parku, powiedział sobie, że stare grabowe szpalery, okryte świeżą zielenią, cieszą się zapewnie, iż swoim cieniem osłaniają raz jeszcze młodość i miłość, jak w dawno minionej przeszłości, gdy pod ich konarami przechadzały się upudrowane postacie pań i panów, które nieraz ukradkiem obdarzały się całusem, lub szeptały sobie do ucha wyrazy miłości.


II.

— Powiernikiem i przyjacielem — powtarzał sobie Marek, idąc szybko.
Zmrok wieczorny zapadał zwolna, ale i w duszy Marka także panowała ciemność.