Przejdź do zawartości

Strona:PL Brete - Zwyciężony.pdf/130

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

straszył się, aby Konstancya nie zerwała z nim stosunków. W uniesieniu gniewu siostra powiedziała mu pewnego dnia, że jest złym ojcem.
— Ja jestem złym ojceml — zawołał. — A czegóż brak mojej córce? Czy ja nie troszczę się o jej przyszłość? Jeżeli nieraz okazuje się stanowczym to jedynie dlatego, aby zwalczyć jej fałszywe pojęcia, które mogą się stać dla niej w przyszłości źródłem nieszczęść. Przyznaję, iż mnie to drażni, że ona nigdy nie jest tego samego zdania co ja! Chciałbym przecież uczynić cośkolwiek dla jej dobra, skłonić do praktycznego zapatrywania na życie, a nadewszystko zwalczyć jej nieznośny upór.
Pewnego popołudnia Zuzanna siedziała sama w ogródku ciotki pod jej nieobecność, gdy Marek niespodzianie zbliżył się do niej.
— Przyszedłem pożegnać się z tobą kochana kuzynko — rzekł — gdyż wyjeżdżam na kilka tygodni.
— I nic mi o tem nie wspominałeś poprzednio Marku? Ale prawda, że teraz widuję cię tak rzadko... nie mówię tego w formie wymówki, ale jesteś taki pochmurny i zamknięty w sobie... Dokądże wyjeżdżasz?
— Mam zamiar wyjechać do Austryi; potrzebuję koniecznie zmienić miejsce pobytu, zobaczyć nowych ludzi...
Zuzanna spojrzała w tej chwili uważniej w twarz krewnego i dostrzegła w nim wielką zmianę. Postarzał się a wyraz znużenia i smutku malował się w oczach. Tej uwagi nie wypowiedziała