Przejdź do zawartości

Strona:PL Bogusławski - Cud czyli Krakowiacy i Górale.djvu/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Zyjcie w tym stanie, który wam Pan Bóg spoządził,
Kiedy samemu cłeku źle być sądził,
Więc nie męza, nie brata, ani tes drugiego
Jadama utwozył mu, do zycia wspólnego,
Ale mu zonę z jego uformował ziobra,
Boć to zła zec jednemu zyć, a dwojgu dobra.
Zyj więc scęśliwie paro, z dusy zyce tego!

Paweł (kłania się.)

Dziękujewa Wasmości.

Bartłomiej (do Zosi.)

A ty kochas jego?
Powiedzze, nie wstydźno się, bo to bes miłości
Za nic małzeńskie śluby.

Paweł.

Sroma się Wasmości,
Niechce wej gadać.

Dorota.

Mówze.

Paweł.

Nie bądźze tak płochąm.

Bartłomiej.

Jakze, czy kochas Pawła Zosiu?

Zosia (wstydząc się wymawia s prędkością.)

I toć kocham.

Bartłomiej.

Błogosławze więc Boze wase serca cyste!

Jonek.

Otós wej i Stach z ojcem wiodą organistę:
Usłysema tu zaraz ślicną oracyję.