Przejdź do zawartości

Strona:PL Bliziński - Komedye.djvu/96

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Genio (całując go.) Będziesz mi robił interesa?
Antoni. Z całego serca.
Genio. Pojmujesz, że w stanie jej duszy, niewczesna obcesowość byłaby nie na miejscu. Polegam na tobie.
Antoni. Rachuj jak na Zawiszę! Będę badał grunt i składał ci sprawozdania.
Genio (wstając.) Weselszy odjeżdżam.
Antoni (ściskając jego rękę.) Więc mogę się spodziewać?
Genio. Najprędzej jak się da. Tylko ostrożnie, błagam cię!... i tajemnica do czasu.
Antoni. Ha, ha, ha! co to się z tego człowieka zrobiło... W Warszawie cię nie poznają.
Genio. Cicho, dajżeż pokój!... (zbliża się do panien.) Pozwolą się panie pożegnać
Mańka. Pan odjeżdża?
Genio. Mam obowiązki... muszę, ale odjeżdżam z nadzieją, że spotkamy się w przyjaźniejszych okolicznościach (n. s.) czy nie zanadto powiedziałem...
Mańka. Pan zapewne odwiedzi pana Antoniego?
Genio. Pragnąłbym.
Helena. W takim razie, może ujrzemy pana i u nas?
Genio. Jeżeli panie pozwolą...
Helena (z żartobliwą ceremonialnością.) Oh! panie!... (do Mańki n. s. trącając ją łokciem.) powiedz że co.
Genio (podając rękę Mańce.) Więc do widzenia
Mańka. Do widzenia. (Genio całuje w twarz Antoniego i na palcach odchodzi, Helena trąca Mańkę kilkakrotnie.)

SCENA III.
Antoni, Mańka, Helena.

Helena. On tak patrzał na ciebie, ścisnął ci nawet rękę zdaje mi się, a tyś milczała jak zaklęta.
Mańka. Daj pokój, proszę cię.
Helena (całując ją.) Rozchmurz że czoło, masz minę, jakbyś chciała płakać.
Mańka. Nie żartuj; zdaje mi się, że gdybym jeszcze parę scen takich przebyła jak nie dawno, nie umiałabym już nawet płakać i stałabym się obojętną na wszystko. (Antoni siada na dawnem miejscu i zwija drugą cygaretkę.)
Helena Ale kiedy ty to wzięłaś zaraz tak do serca... ileż to razy tacio uniesie się, naburczy, (poufnie) nieraz powiadam ci, tak się ze mną obejdzie, że to...
Mańka. Gdyby mnie podobne obejście spotkało z jego strony, do nóg bym mu padła!
Helena. Ale! żebyś tylko słyszała.
Mańka. Poczciwa jesteś, że mnie chcesz pocieszyć, ale wiesz dobrze, że to zupełnie co innego. Gdy ojciec uniesie się i zburczy cię, jak powiadasz, to w tem odzywa się serce; do mnie jeżeli kto przemawiał, to z obelgą, a mnie się zdaje, że życie bym dała za odrobinę serca.
Helena. No, no, skończyły się twoje nieszczęścia, kiedy tacio cię zabiera.
Mańka. Służyć mu będę na klęczkach!
Helena (śmiejąc się.) A tobyś się wybrała!.. zobaczysz, jak ci będzie dobrze... tylko żeś to ty przyzwyczajona do parady, a u nas..