Przejdź do zawartości

Strona:PL Biblia Krolowej Zofii.djvu/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

biblią pisaną dla Jadwigi w r. 1390. Jeżeli zaś była jaka inna biblia królowéj Zoni: to ta zaginęła bez śladu i nie mogła być czém inném, jak tylko odpisem niniejszego przekładu.
Przeciwko tym domysłom wystąpił właśnie ów Bezimienny w Pamiętniku rel. moralnym na rok 1849[1]. Ten przyjmuje dwa zupełnie różne exemplarze przekładu biblii, jeden ten, który posiadali Krotoscy i który zdaniem autora prawdopodobnie zaginął, a drugi przechowywany w Szarosz Pataku, z r. 1455. Stanowczo się przeciw temu oświadcza, żeby ten przekład miał jakąkolwiek wspólność z urywkami z pisma św., jakie posiadać mogła i odczytywać miała Jadwiga. Nie daje temu bowiem bynajmniéj wiary, żeby już ta królowa polska miała była posiadać całą biblią w języku polskim. Albowiem zdaniem jego, ze świadectwa Długosza, że Jadwiga „księgi starego i nowego zakonu odczytywać lubiła", nie można bynajmniéj wnosić, że miała wszystkie księgi pisma św. A jeżeli Miechowita z tych słów Długosza pozwolił sobie zrobić pełniejsze wyrażenie, że miała „stary i nowy testament w przekładzie polskim": to poszedł w parafrazie daléj, niżeli się godziło...
To jest wszystko, co dotychczas polscy, czescy, niemieccy i węgierscy pisarze wydobyli na ja- śnią i wyrzekli o pomniku, który obecnie ogłaszamy[2]

II.

Że pomimo tak skrzętnego zajęcia się kodexem szaroszpatackim, przez tylu różnych ludzi uczonych, nie przychodziło jednak tak długo do jego ogłoszenia, do jego przynajmniéj przepisania, a jeżeli już nie do tego, to choćby tylko do jego dokładnego opisania i obejrzenia na miejscu: to w piérwszéj chwili niezawodnie zadziwia. Zważywszy jednak na koszta i trudności, z jakiemi połączone to było, na odległość miasta, do którego umyślnie trzebaby było podjąć podróż, i bawić w miejscu obcém, mało skądinąd zajmującém czas długi, wśród nie tylko uciążliwéj pracy, ale i wymagającéj technicznéj wprawy: zdziwienie owo znacznie się zmniejsza. Zwłaszcza że prawdę każdy z tych, którzy by to byli wykonać chcieli i mogli, był przywiązany obowiązkami swymi do miejsca; ci zaś którzy wiele podróżują po świecie, nie mając żadnych miejscowych obowiązków, rzadko kiedy skłonność mają do podejmowania się takich robót...
Bądź co bądź, raz przyjść wszelako musiało do załatwienia téj kwestyi. I ja także, zaciekawiony wątpliwościami i sporem, jaki się nieraz toczył co do tego zabytku, przekonany o ważności, jaką rozjaśnienie téj sprawy mieć może dla badan nad historyą języka, miałem od dawna życzenie, ażeby się jąć tego zadania i przeprowadzić je, ile siły i stosunki moje pozwolą, skoro tylko nadarzy się ku temu sposobność.

Przypominam sobie, że krótko po objęciu profesury mojéj we Lwowie, będzie teraz lat temu może 13, uczyniono ze strony szaroszpatackiego kollegium krok z własnego pochopu do tutejszego uniwersytetu i zaproponowano, żeby tamtejszemu profesorowi rysunków poruczyć polecenie odpisania

  1. Jest podpisany autor tego artykułu („O przekładach pisma św. na języki słowiańskie“) literą K. Wętpię, żeby to był Kucharski, jak to twierdzi p. Maciejowski (na str. 292 tomu I Piśmiennictwa swojego). Wiemy bowiem z zapiski, jaką Kucharski na końcu kodexu w r. 1S27 w Szarosz Pataku będąc położył, źe i on był tego zdania, co Wiszniewski i Maciejowski. Chybaby póżniéj zmienił zdanie.
  2. W Zabytku Dawnéj Mowy Polskiej", w r. 1857 wydanym w Poznaniu przez Tytusa hr. Działyńskiego, zrobiono także krótką wzmiankę o kodexie szaroszpatackim i dołączono 3 stronice przepysznie choć niezupełnie wiernie oddanej podobizny z rozdziału Paralipomenon tegoż kodexu, wraz z odczytaniem takowéj w pisowni starożytnéj, a obok tego i podług dzisiejszéj ortografii.