Strona:PL Arystofanes - Rycerze.djvu/70

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Chór.

O ty słodka pieczeni! To mi koncept walny!
Tyś już we wiośnie życia złodziej był genialny![1]

Kiełbaśnik.

O, sprytnie kradłem! — wreszcie nie uda się gratka,
Wyprę się skrywszy pieczeń w okolicach zadka.
Widząc to rzekł raz pewien mąż stanu szanowny:
„Musi raz ludem rządzić ten chłopiec cudowny!”

Niewolnik pierwszy.

I zgadł — a wniosek wywiódł snać ztąd bezwątpienia,
Żeś kradł, łgał, choć na zadku leżała pieczenia!

Paflagończyk.

Zginiesz ty, z tobą zginą wybryki zbrodnicze!
       430. Wpadnę na cię jak orkan, jak burza zaryczę,
Wstrząsnę morza głębiny, ziemi sprawię zgubę!

  1. W miejscu tem mogliśmy oddać tylko myśl poety, nie trzymając się obrazu zawartego w tekście. Grecy sporządzali z pokrzywy bardzo zdrową i przez smakoszów poszukiwaną sałatę: niezbędnym atoli warunkiem dobroci jej było to, ażeby pokrzywę do niej zerwać przedtem jeszcze, nim pączki wypuściła — przed nadejściem wiosny, przed zjawieniem się jaskółek, (πρὸ χελιδόνων). Chór mówi otóż do Kiełbaśnika, że jak inni przed pojawieniem się wiosny owę sałatę jedzą, tak on już w samem zaraniu życia, na wiosnę jego niejako, niepospolite okazał zdolności do złodziejstwa.