Strona:PL Arystofanes - Rycerze.djvu/100

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Tak na to, jak ja, com ci wyszył poduszeczkę,
I tu przyniósł; nuż Demciu, podnieś się troszeczkę,

(Demos się podnosi, Kiełbaśnik kładzie na ławie poduszkę)

Teraz usiądź międziutko, by się nie zdusiła
Ta, co pod Salaminą także z tobą była!

Demos (wzruszony).

Człowieku, ktoś ty? Możeś z rodu Harmodyusza?[1]
Czyn twój wskróś patryotyczny, do łez mnie porusza?

Paflagończyk.

Za tak drobne przysługi, kochasz go tak prędko!

Kiełbaśnik.

Tyś go na lichszą nętę chwytał jakby wędką!

Paflagończyk.

       790. Gdy cię kto kochał bardziej, bronił w każdej sprawie
Szczerzej niżli ja Demie, głowę w zakład stawię!

Kiełbaśnik.

Jakże bo ty go kochasz? widzisz ósme lato,
Że beczki, wieże, nory dla niego są chatą[2],

  1. Harmodios i Aristogejton uwolnili Ateny od tyranii Hipparcha i Hippigsa, Pizystratydów. Pamięć ich czcili wdzięczni Ateńczycy do najpóźniejszych czasów.
  2. W pierwszych dziesięciu latach wojny peloponeskiej, wpadali Lakedajmonowie corocznie do Attyki