Strona:PL Alfred de Musset - Poezye (tłum. Londyński).pdf/81

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Że Rousseau żył dla Julii, Szyller dla Amalii;
Niechże im ziemia lekką będzie — bo kochali.

Powiesz, że źle rymuję, druhu mój kochany?
Ha, pod tym względem, widzisz, jam reformowany,
Nie mam wcale systemu, piszę, jak dogodniéj;
Wiem, że taka robota równa się dziś zbrodni,
Lecz niechaj to współczesnych mistrzów nie obraża,
Nie jeden z nich mi żywo przypomniał stolarza.
Wierz tu inowatorom, którym się zachciało
Miéć w rymie głoskę więcéj, niż było przed laty!
Tego bo tylko ćwieka myśli brakowało!
Czas Woltera, w tak wielką swobodę bogaty,
Ich zdaniem pewnie tylko był maluczkich chwałą.

Całe Włochy wydały straszny jęk żałoby,
Kiedy już Michał Anioł skonał przy ołtarzach,
Wiek się kończył, a starcy z smutkiem szli na groby,
Z smutkiem, co jak przeczucie zaległ na ich twarzach.
Sztuka, wraz z wielkim mężem w ziemi pogrążona,
Uleciała na niebo szukać dłoni bratniéj,
Jak niemowlę, co w trwodze lgnie do matki łona.
Sztuka wraz z nim upadła. Był to mistrz ostatni,
Którego lud toskański cenił jak należy.
Dzisiaj sztuki już niema, nikt w nią nie uwierzy!
A i literatury żywot opłakany:
Topielcem, zbrodnią, głupstwem jedynie zajęta!
Trup z niéj także, lecz przez nas galwanizowany,
Czeka na swoją kolej, malując dziewczęta,
Wyciągając z rynsztoku te muzy Regnienra[1],
Z których sama jest jedną, najbardziej zniszczoną,
Bo maścią ani tynkiem wdzięków nie przybiera.

  1. Głośny współczesny satyryk.(Prz. tłum..)