Przejdź do zawartości

Strona:PL Ajschylos - Cztery dramaty.djvu/359

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

A gdy się to stanie, nasz władca, nasz król
Na gród swój niech spojrzy z pomroków mogiły,
Niech widzi, jak zniknął ból,
Nad łanem ojczystych pól
Jakie się blaski swobody rozlśniły.

*

I ty pomóż, synu Mai;
Największyś ty z wszystkich bogów
Śmiałego przyjaciel kroku.
Cóż się przed tobą utai?
Odsłaniasz skryte plany wrogów,
Lecz sam ty wolisz kroczyć śród nocy rozłogów,
Dnia niewidzialny oku.

*

A gdy się to stanie, nasz władca, nasz król,
Na gród swój niech spojrzy z pomroków mogiły,
Niech widzi, jak zniknął ból,
Nad łanem ojczystych pól
Jakie się blaski swobody rozlśniły.

*

Na miejscu żalów, skarg
Popłynie zbawcza wieść
Z naszych niewieścich warg,
Przy dźwięku lutni przeradosny głos:
O cześć ci, grodzie, cześć!
Twoich najdroższych szczęsny spotkał los,
Odparty klątwy cios.

*

A kiedy nadszedł już dzień,
Choć rzeknie ci: »synu, o stój!«