Przejdź do zawartości

Strona:PL A Dumas Antonina.djvu/129

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Będziesz z nią o mnie mówiła?
— Rozumie się że będę.
— Bądź ostrożną.
— Nie lękaj się — znam serce kobiety. Chcę abyś był szczęśliwy i mnie swoje szczęście zawdzięczał. Nie przeszkadzaj mi — i przyjdź dziś do mnie o drugiéj; będę ci miała wiele rzeczy do opowiedzenia.
— Tylko ostrożnie Nichetto.
— Bądź zdrów; o drugiéj godzinie.
— Niewątpliwie.
Nichetta zręcznie zeszła z chodnika na ulicę; poczem weszła do domu pana Devaux, uśmiechnąwszy się jeszcze lwa czy też trzy razy Edmundowi.


XII.

Było jeszcze bardzo rano, kiedy Nichetta przybyła do panny Devaux; ale mieliśmy Niedzielę, czas był letni i piękny, mogła przeto bardzo łatwo Antonina z ojcem wyjechać gdzie za miasto; tak myślała też Nichetta, albowiem trzymała się ona jeszcze téj staréj zasady, iż w Niedzielę każdy kto tylko może powinien wyjechać na spacer, a zresztą nie lubiła ona odkładać do jutra tego, co można załatwić dziś.
Włożyła więc na główkę mały słomiany kapelusik, przykryła się niewielką chustką a ulokowawszy w swojem pudełku wszystkie najświeższe ubiory kobiece,