Strona:PL Żeligowski Edward - Jordan (wyd. 1870).pdf/61

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
(Starzy zaczynają płakać, młodzi w różnych kierunkach salonu przechadzają się.
JEDEN STARY (łkając.)

To człowiek, który jasno rzecz widzi.

MARSZAŁEK ĆWIK.
(z powagą, zamyślony, oczy w górę).

Kompletny człowiek! jakie myśli wielkie!

DRUGI STARY.

To osobliwość! to rzadki wypadek,
Żeby tak skończonego napotkać człowieka!


(Wchodzi kilka nowych postaci, które się popularnie witają).

MARSZAŁEK ĆWIK.
(zwracając mowę do przybyłego młodzieńca OSKARA.)

Czy wiecie, że ten głupiec tak jest rozkochany,
Ach żal mi bierze: bo chłopiec kochany,
Jak go widzicie — wszak znacie Oskara.
Jeszcze pół biedy, gdybyż ludzka para,
Lecz w jednej pannie, co nie ma feniga —
I tak się ucukrował miłością, jak figa!
I taki słodki, takie czułe serce,
Jak w grającej tabakierce.