Przejdź do zawartości

Strona:PL Świętopełk Czech - Klucze Piotrowe.djvu/40

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Jeden kamień się zatacza
I bluszczowe zrywa pęta.
A w szczeliny tej tu stronie
Co za jasność dziwna płonie!
Nasz bohater raptem staje
I dwa klucze stąd dostaje.
Obraca je z każdej strony,
Przygląda się wystraszony.
— Czyżby skarb zakonnej braci
Zachowały skrycie mury?
Wtem spłynęło k’ niemu z góry
Jego bóstwo w nimf postaci.
Skrzydła grają wiatru wiewem,
Usta szepcą lubym śpiewem:

— „Chłopcze, klucze prędzej bierz
Z tego świata za mną spiesz!
Głucho wszędzie, pusto wszędzie,
Nikt tu szczęścia nie posiędzie.
Marne wszystkie ziemskie troski,
By osiągnąć uciech czar,
Złoto, sławy urok boski,
Lub wszechwiedzy ludzkiej dar!
Złudną pianą wciąż się pieni
Pełna czasza życia tego.
Szczęśliw, kto do łona mego
Zechce się przygarnąć rad.
Zmianę w duszy wnet poczuje,
Ja mu życie oczaruję,