Strona:Nikołaj Gogol - Portret.djvu/70

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

u ludzi; ta gorąca, bronzowa barwa twarzy; ta niezmierna gęstość brwi, owe straszne, nie do zniesienia oczy, a nawet fałdy jego azjatyckiej szaty, — wszystko zda się wskazywało, iż namiętnośći ludzi innych są blade wobec namiętności, drgających w jego ciele. Ojciec mój spotykając go, za każdym razem zatrzymywał się nieruchomo, i nie mógł się nigdy powstrzymać od okrzyku: „Djabeł, prawdziwy djabeł“! Ale należy państwa zaznajomić bliżej z mym ojcem, który między innemi jest głównym tematem naszej historji.
Ojciec mój był człowiekiem znamienitym pod wielu względami. Był on malarzem, jakich mało — jednym z tych cudów, które rodzi ze swego dziewiczego łona tylko Rosja. Malarz — samouk, odnalazł w duszy swej bez nauczycieli i szkoły prawidła i normy, zapalony żądzą doskonalenia się, idący z niewiadomych sobie samemu zapewne przyczyn, drogą wskazaną przez duszę, jeden z tych cudów, chrzczonych często przez współczesnych mianem „nieuka“, które jednak nie dbając o przeszkody i niepowodzenia, zyskują tylko coraz to nowe siły i pęd, daleko wyprzedzając te dzieła, co ściągnęły na nich zarzut nieuctwa. Głębokim instynktem wewnętrznym zrozumiał obecność musu w każdej rzeczy, własnemi siłami pojął znaczenie słowa „malarstwo historyczne“ i dlaczego można nazwać zwykłą główkę, zwykły portret Rafaela, Leonarda da Vinci, Tycjana, Corregio malarstwem historycznem, zaś ogromny obraz o treści historycz-