Przejdź do zawartości

Strona:Nikołaj Gogol - Portret.djvu/45

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

gają tonu wyższości i są pozbawieni wszelkiego wykształcenia.
W domu swoim, w pracowni zaprowadził porządek i czystość w najwyższym stopniu, najął dwu pierwszorzędnych lokajów, przyjął eleganckich uczniów, przebierał się starannie kilka razy na dzień w różne stroje, ondulował się, zajął się ulepszeniem manier, z jakiemi należało przyjmować klijentów, oddał się upiększaniu wszelkiemi sposobami swego wyglądu, aby wywierać wielkie wrażenie na damach, słowem, wkrótce nie można było już w nim poznać tego skromnego malarza, który pracował kiedyś nieznany w swej chatce na Wasiljewskim Ostrowie. O malarzach i sztuce wyrażał się teraz ostro: twierdził, że dawnym malarzom przypisywano nadmierne zalety, że wszyscy oni do Rafaela malowali nie postacie, ale śledzie; że tylko w wyobraźni widzów narodziła się myśl, jakoby biła od nich jakaś świętość; że sam Rafael nie zawsze malował dobrze a wiele z jego dzieł cieszy się sławą tylko dzięki tradycji; że Michał Anioł był samochwalcą, gdyż chciał się popisać znajomością anatomji; że niema u niego wdzięku żadnego i, że istotnej potęgi pędzla kolorytu należy szukać teraz, w obecnym wieku. Tu naturalnie mimowoli, dochodziło się do swojej osoby. „Nie, nie pojmuję, mówił, wytrwałości w siedzeniu nad pracą: człowiek, który grzebie po kilka miesięcy w obrazie to mojem zdaniem robotnik a nie malarz, nie uwierzę, aby miał on talent, geniusz tworzy śmiało i szybko. — Ot ja — mówił zazwy-