Strona:Narcyza Żmichowska - Biała róża.pdf/34

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nie znamy; między nami, pod dachem najbliższych sąsiadów i najżyczliwszych przyjaciół, Felunia jest tylko sobie harde, rozpieszczone dziecko, które ma różne nieszkodliwe, bo zawsze prawie jakąś odpłatą zrównoważone przywileje. Wolno jej nie pracować, gdyż najczęściej bawiąc się, zrobi więcej, niż kto inny mozoląc upornie; wolno jej nie uczyć się, bo zgaduje to, co inni umieją; wolno jej nie zastanawiać się nad niczem, bo dla niej instynkt nieomylny rozwagę zastępuje, a jej upodobania wrodzone od rozumnych przekonań pewniejsze. Z położenia swego męża i z sumy posagowej pani Felicja należy do pierwszych w kraju i stolicy „salonowych koteryj“. Z położenia dóbr swoich i ze skłonności swego serca należy także do naszej cichej, zaświatowej rodziny. W salonowych koterjach szeptano sobie, że „ostre ząbki, ciernista różyczka“, aż raz podobno księżna S. porównała jej niebieskie oczy do turkusowych szpileczek i odtąd „turkusowe szpileczki“ nad innemi przydomkami górę wzięły. U nas w rodzinie, bracia moi, zwykle panią Felicją „Brendą“, stryj Krzysztof „Pogodą“, matka wołała na nią „moje dziecię“, a ja „Kwiatku“ lub „Wilo“, stosownie do okoliczności. Przez lato Felunia codziennym prawie gościem naszym bywała; zimą ja nawzajem musiałam jej czasem do Warszawy towarzyszyć i chociaż mię to wcale względem jej osobistych stosunków nie zobowiązywało, w owym 18** roku karnawale, wpłynęło jednak potrochu na przełamanie mej trwożliwości i odbycie nadpowietrznej, jakeśmy sobie mówiły, po wyższym świecie żeglugi.
— Cóż ci to szkodzi? — powtórzyła ze sto razy Felunia. — Przypatrzysz się, skosztujesz, poznasz.
Zupełnie takiemi pobudkami i Ewa w raju uwieść się dała; nie byłam mężniejszą od Ewy i gdy jeszcze parę