Strona:Narcyza Żmichowska - Biała róża.pdf/163

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

kochać tylko, a świat nasz i ludzie nasi, niema przeszkód, niema trudności, zniechęceń, ustępstw żadnych. Kto więcej kocha, ten wszystkich obojętnych upór przełamie, a nienawidzących prześladowania zwycięży. Mój Boże! czemuż my tacy nędzni, że sobie nawet kochania przysporzyć nie umiemy! Kiedy jest w duszy, to dobrze, kiedy niema, choćbyśmy własne piersi jak Katon rozdarli, to i zdziebełka nie zasiejemy dowolnie. Każdy z nas wie, że miłość potęgą, mądrością, szczęściem; jeśli aby przez chwilę, jeśli cokolwiek lub kogokolwiek w życiu swojem kochał, wie jakim wtedy był cudotwórcą, jakim panem, jakim prorokiem, a przecież gdy się coraz więcej do kochania napędza, to znaczy tyle, co gdy się do cnoty pewnej lub upodobanego idealiku dociąga. Miłość koniecznie być musi samorodną, niezależną, z siebie i przez siebie powstałą, inaczej miłością być przestaje, a romansem być zaczyna. Jest pełno między ludźmi serc do miłości stęsknionych, bo przecież jest i dusz pełno stęsknionych do ostatecznego zbawienia; ale czy sercom, czy duszom narzucony, przymus moralny równie szkodliwym się okazuje. Ty, Kazimiero, nie znasz jeszcze tego rodzaju wewnętrznego dramatu: bodajbyś nigdy nie znała przez własne doświadczenie! staraj się jednak dobrze zrozumieć wszystkie jego przejścia i cały rozkład sceniczny, bo może nieraz drudzy w czynną rolę cię zaplączą. Są także dziwne, niby gwałtowne a bezsilne, niby ogromnie bogate a ciągle potrzebujące i głodne, niby ruchliwe a nieczynne usposobienia, które znają zawiele, myślą zawiele, czują tylko zamało. Gdy się spostrzega w tem ubóstwie swojem, najpierw nie przypuszczają nigdy, aby to ich osobistej natury było skutkiem; przecież łaskawie chcą kochać, gotowe kochać, wyobrażają sobie jak tkliwie, namiętnie, artystycznie, niezmiennie kiedyś