Strona:Narcyza Żmichowska - Biała róża.pdf/120

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

równie znikome, jak to co marzę... a więc... a więc, stworzyłam sobie królestwo udzielne. Nie oderwałam go od smutnego więzienia, które los dla mnie stworzył, i owszem, każda niteczka cudownych arabesków, zdobiących mój namiot monarszy, jest zawsze do jakiegoś zewnętrznego zdarzenia przyczepiona. Co mię na posadzkach salonowych spotyka, to żywcem przenoszę w moje państwa i dopiero według natchnienia złocę, brylantuję, lub roztrącam i w piekło ciskam. Moje królestwo nie jest z tego świata, a jednak ten świat jest w królestwie mojem, tylko wyraźniejszy, rzetelniejszy, dokładniejszemi konturami przerysowany. Możebna dobroć rozrasta się w nim w cnotę anielską; lada zdolność umysłowa staje się genjuszem; nadzieja przechodzi w pewność, życzenia w czyn dokonany, złe w potworność, miernota w głupstwo, a głupstwo... to zależy od usposobienia — głupstwo czasem na taki głęboki rozum umiem przetłumaczyć, że aż sama później między jednem a drugiem różnicy dopatrzeć nie mogę. Ktoby sobie wyobraził jednak, że w mojem królestwie szczęściem tylko oddycham i rozkoszą się poję, tenby o całą połowę granic mi jego umniejszył. Oj! ciężkie nieraz przebywałam troski, okropne ponoszę straty, bo mi wypadki nie tak się snują, jako ja chce, nie zawsze nawet i ludzie bywają takimi, jakimibym ich dla pociechy serca a chwały Pana Boga widzieć pragnęła — nie — urok mego królestwa i potęga najwyższa w tem jedynie spoczywa, że ja taką jestem, jakąbym być mogła, jaką być sobie życzę, jaką mi się być podoba. Żelazne dyby i konopne powrozy na gruncie rozsądku składam. Tutaj wstępuję z rozwiązanemi rękoma, z hardo podniesionem czołem, z lekko oddychającą piersią. Dowcip, którego nie śmiem w urzędowem życiu mojem spożytkować, tutaj mi służy do chłostania