Przejdź do zawartości

Strona:Na Sobór Watykański.djvu/220

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Zaiste, miłość jest świętym pożarem.
Iskrą, zatloną w ogniach nieśmiertelnych.
Aniołów dobrem. Wszechmocnego darem,
Balsamem rajskim dla serc skazitelnych.
Pobożność duszę w niebiosa porywa,
Ale z miłością niebo w duszę wpływa.
Uczucie, które Bóstwem zapalamy,
Które wytrawia wszystkie myśli plamy,
Jest to promyczek wszechtwórczego słońca,
Korona duszę dokoła wieńcząca.

(Mickiewicz)

I modlimy się razem do Patronki mej żony, Matki łaski Bożej;
Mamo i Pani! Która, pozostając Dziewicą, nosiłaś święte imię żony, a będąc kochaną kochałaś, wejrzyj na miłość nas dwojga i racz ją otoczyć jak najczulszą, macierzyńską opieką swoją i uwieńczyć publicznemi węzłami kapłańskiego małżeństwa dla chwały. Kościoła, szczęścia naszego, kapłanów Polski i świata.
Połącz się z nami w modlitwie — kończył.
Księżyc był coraz wyżej, noc coraz głębsza. Brylantowe smugi blasków na Wiśle nabierały coraz więcej zaprawy srebra.

XIII.

Słówko jeszcze, ostatnie na ten temat — od autora.
Zdaję sobie doskonale sprawę z tego, że tezą przed chwilą wyłożoną; „Prawa kobiety“ — zdejmuje bielmo wiekowe z oczu Kościoła. Nie