Przejdź do zawartości

Strona:Mieczysław Romanowski - Dziewczę z Sącza.djvu/40

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Miasto orężnie powstrzymać pogany,
Z królem się dzisiaj poswarzyli pany.
Król biedny! biedni królem go nazwali!
Niechaj upada! wróg niech idzie dalej,
Nam berło kraju! Hej! a ty spisz w ziemi,
Ty bracie szlachty, ty książę Jeremi!
Król, twe pacholę, komuż się pożali,
Od czarnych duchów kto go dziś ocali?
Biedni, podnieśli w obronie bułaty,
A przeciw niemu pany i magnaty!

Ucichły skargi a w podolskiej ziemi
Śmierć przeleciała skrzydłami czarnemi.
Ni dzwon już woła o rannej godzinie,
Ni hula stado po kwietnej wyżynie,
Ni w pocie czoła robotnik się trudzi,
I zda się nigdy nie było tu ludzi.
Cała dziś ziemia podobna do truny;
Nad nią jak świece gorą nocne łuny.
............