Przejdź do zawartości

Strona:Maurycy Karasowski - Fryderyk Chopin t.II.djvu/59

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nelle“ miał na zawołanie. A zasiadłszy w takim usposobieniu do fortepianu, dziwnym urokiem gry swojej rozrzewniał, zachwycał, albo wesołemi parodyi konceptami pobudzał wszystkich słuchaczów do homerycznego śmiechu. Takim bywał często w przyjaznych sobie domach francuskich, a częściej jeszcze w polskich, gdzie choć w małem, skromniejszem kółku, czuł się jednak zawsze pomiędzy swoimi. Tam on niemal w kraju przebywał, ani na chwilę nie zrywając z nim duchowych związków. Lubił, ażeby mu przywożono wszystko, co się tylko nowszego zjawiało w poezyi; wtedy jeżeli mu się wiersze podobały, dorabiał do nich melodyę, szybko przez przyjaciół jego: Fontanę, Ordę, młodzieńca wielkich nadziei, zabitego później w Algierze, Grzymałę i innych, pomiędzy rodakami upowszechniane. W domu hrabiny Komar, urodzonej Orłowskiej z Podola i nadobnych jej córek, z których jedna zamężna księżna Beauvau, gromadziła u siebie znakomitości rodu i intelligencyi: druga hrabina Delfina Potocka, jaśniała nadzwyczajną pięknością i słynęła ze śpiewu pełnego powabu i niewysłowionego uroku, pieśni Chopina często się rozlegały, a on sam należał tamże do najpożądańszych gości. Głos Delfiny Potockiej wywie-