Przejdź do zawartości

Strona:Maurycy Karasowski - Fryderyk Chopin t.II.djvu/12

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Uwiadomiony niebawem o wszystkiem Elsner, zafrasował się bardzo; w żaden bowiem sposób nie mógł pojąć, dlaczego Kalkbrenner wymaga tak długiego czasu nauki... chyba żeby zatrzeć i zniszczyć we Fryderyku to, co właśnie stanowi odrębność, oryginalność, a nowy jakiś system mu narzucić? Dawny nauczyciel wiedział, jak bogate źródło muzykalnego talentu w nim istniało, jak wysoko technicznie był już ukształconym. W przekonaniu Elsnera, rozwinąć, rozszerzyć drogi wiodące do natchnienia należało, a nie krępować jednostronnem nauki specyalizowaniem. Więc też chwycił za pióro odzywając się w te słowa:

„Warszawa 27 listopada 1831.

Kochany Fryderyku!
Dowiaduję się z wielką przyjemnością, pierwszy fortepianista (jak pisałeś) Kalkbrenner, przyjął cię tak dobrze. Znałem jego ojca w Paryżu roku 1805, a wtenczas młody jego syn, słynął między pierwszymi wirtuozami.
Tem więcej mię to cieszy, że ci przyrzekł odkryć tajemnice swej sztuki. To mnie jednakże nadzwyczajnie zadziwia, iż do tego oznacza koniecznie czas trzyletni! Miałżeby od pierw-