Strona:Maurycy Karasowski - Fryderyk Chopin t.I.djvu/254

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tejszych artystów z którego mam pociechę i z którym mam zażyłość. Grał wtenczas jak drugi Paganini, ale Paganini odmłodzony, co przesadzi z czasem pierwszego. Nie uwierzyłbym, gdybym go często nie słuchał; tylko żałuję, ach żałuję, że go Tytus nie poznał. I on oniemi słuchającego, każe płakać ludziom; co więcéj, każe płakać tygrysom! bo książe G. i Iskr., rozczuleni odjechali!
Co się też z wami dzieje?!.. Śnicie mi się a śnicie! Będzież koniec rozlewu krwi? Wiem co mi chcecie powiedzieć: „Cierpliwości!“ Tem się też pocieszam.

We czwartek był wieczór u Fuksa, gdzie Limmer jeden z tutejszych lepszych artystów, popisywał się ze swojemi kompozycyami na 4 wiolonczele. Merk swoim zwyczajem, wdzięczniejszemi je uczynił, aniżeli są w istocie. Siedziało się do 12tej, albowiem przyszła ochota Merkowi grać ze mną swoje Waryacye. Merk mi mówi, że lubi ze mną grać, ja z nim także lubię, więc musiemy się razem dobrze wydawać[1]. Jest to pierwszy wiolonczelista, którego zbliska uwielbiam; nie wiem jak mi się Nor-

  1. Wiadomo, iż Chopin ofiarowal Merkowi swoje dzieło Op. 3, Introduction et Polonaise brillant pour piano et Violencelle.