Przejdź do zawartości

Strona:Maurycy Karasowski - Fryderyk Chopin t.I.djvu/182

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

pokój; wiem iż mię masz za zupełnie wyperswadowanego w tym względzie. Proszę cię tylko, bądź przekonany że i ja o mojem dobru także myślę a jak cię kocham, wszystko dla ludzi poświęcę. Dla ludzi! — to jest dla oka ludzkiego, żeby opinia publiczna która wiele u nas znaczy, nie przyczyniała się do mojego nieszczęścia, nigdy wewnętrznego, tylko powierzchownego; albowiem ludzie nazywają nieszczęściem dziurawy surdut, kapelusz wytarty i tym podobne rzeczy. Jak nie będę miał co jeść, musisz mię do Poturzyna za pisarka przyjąć; będę tam koło stajni mieszkać tak dobrze przy tobie, jak tego roku w samym dworze. Byle mi zdrowie służyło, pracować cale życie pragnę. Zastanawiałem się parę razy nad tem, czy ja istotnie jestem leniwy; czy też ja więcéj pracować powinienem? Bez żartów, przekonałem się, że jeszcze nie jestem z tych ostatnich wałkoniów, że potrafię pracować kiedy potrzeba przymusi i to jeszcze drugie tyle co dziś. Przyznasz, iż nie mogę się lepiéj przed tobą okazać, jak uniewinniając się. Darmo, ja wiem że cię kocham; chciałbym żebyś ty mię także ciągle i coraz więcéj kochał, więc dla tego bazgrzę tyle. Często kto sobie chce polepszyć, pogorsza. Ale ja myślę, że ja u ciebie niczem sobie ani polepszyć ani pogorszyć