Strona:Maurycy Jókai - Czarna krew Tom.1.djvu/143

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

przed całem towarzystwem! — szepnęła niekoniecznie słodko.
— A ja radzę towarzystwu nie kompromitować się przedemną!
— Wszyscy życzą sobie usłyszeć coś narodowego.
— No, to każcie cyganowi zagrać battutę.[1]
Rozdrażnienie między mężem a żoną zaczynało sięgać kulminacyjnego punktu, i trudno było przewidzieć, do czego doprowadzi, gdy naraz boczne drzwi otworzyły się z hałasem, i wpadła przez nie baronowa matka, ale z tak dziwną gestykulacyą rąk, z tak osobliwym wyrazem twarzy, wogóle tak jakoś awanturniczo, bez najmniejszego zachowania przyjętych w świecie form towarzyskich, że obecni cofnęli się zdumieni, nie mogąc pojąć, co wywołało taki oryginalny występ osoby siwej, powszechnie szanowanej, odznaczającej się zawsze majestatyczną powagą.
Ubrana wspaniale, jak na raut przystało, w jedwabnej sukni, koloru fiołkowego, ze strusiemi piórami, wpiętemi we włosy, przez długość salonu biegła prosto ku synowi i synowej, krzycząc na cały głos, ile jej sił starczyło:
— Ah! mój syn!… mój syn!…
Wszyscy byli zdziwieni i sposobem wtargnięcia na salę zacnej matrony i okrzykami, jakie wydawała, lecz najbardziej ze wszystkich zgorszony był sam pan domu, jego Ekscelencya.
— Cóż to jest? Co to znaczy? Hrabino? Cóż to znów za scena? Czy to przyjęte jest w naszym świecie tak wpadać z impetem do salonu?…

Lecz baronowa Anna, nie słysząc pytań, po-

  1. Battuta — taniec wołoski.