co jednak poeta uzupełnia od siebie morałem:
dobrze kokoszy na grzędzie,
A pani, gdy za piecem cicho kądziel przędzie.
Niechaj kokosz w kurniku, gdacząc, jajca rodzi,
Pani z piekarni, sery tworząc, nie wychodzi.
Demostenes uczy się „ze psy warcząc, er wymawiać słowy“ i Porcya, Katonowa córka, z żalu za mężem samobójstwem żywot kończy, gdy Semiramis małżonka podstępem życia pozbawia.
Rzecz o Alcestis[1] kończy satyrycznym dodatkiem: Bo tak u ludzi, u nas zaś jako:
U poganów za męże żony umierały,
A dziśby i na grobie jego tańcowały.
Nie tylko, żeby teraz zań zdrowie dać miała
Druga, leczby mu trzykroć sama wziąć kazała.
Ledwo z onego dusza, na kobierzec drugi:
Dziś wesele, jutro akt ostatniej posługi.
Powtarza i wiersze Anakreontowe o Kupidynie[2], który tułając się
po bujnowonnej gęstwinie,
Skacząc to po goździkach, to po rozmarynie,
Między gęstym fiołkiem a lewandą śliczną,
Odniósł od pszczółki ranę...
Opowiada za Teokrytem, wierszem bardzo słabym, o śmierci Adonisa[3], z czterowiersza antologii: „Flens ego sum genitus, celebrantur funera fletu“ zapożycza swoje:
Płakałem, gdym się rodził, płaczę, umierając i t. d.[4]
Przygody miłosne Marsa z Wenerą z Homera, zużytkowuje Morsztyn parokrotnie[5] z dodatkami burleskowymi; jego Mars „w kołpak marmurkowy“ strojny, „tablicą dyamentową“ na palcu błyskający i ocierający wąsy „cienką jedwabnicą“, nie klasycznego boga wojny, lecz raczej kogoś z „wesołej drużyny“ Morsztynowych towarzyszy przypomina.