Przejdź do zawartości

Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 05.djvu/6

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

niemal codzień u nich i prócz księcia Wilhelma uczył całe młode pokolenie.
Postać księcia Antoniego przedstawiała się nader poważnie. Więcéj niż średniego wzrostu i mocnéj tuszy, nosił zwyczajnie granatową czamarę z czarnym aksamitnym kołnierzem i szeroką białą chustkę na szyi. Piękną jego głowę, pokrytą rzadkim siwym włosem, uwydatniał wybitny nos orli, który synom i wnukom pozostawił w spadku, przytem wyraz twarzy szlachetny i uprzejmy. Od razu robił na każdym wrażenie wielkiego pana, lecz ujmował sobie wszystkich przyjzanym uśmiechem i uprzedzającem słowem. Żona jego, księżna Ludwika, pani nie wysoka i dość otyła, z twarzą pełną, o żywych kolorach, przyjemną jeszcze, mimo lat niemłodych, dużym białym czepkiem okoloną, miała ten sam dar pańskiéj i dworskiéj grzeczności, która nie była u niéj przybranym pozorem, lecz, jak wszyscy wiedzieli, wynikała z wrodzonéj dobroci serca i ze szczeréj życzliwości dla tych, co się do niéj zbliżali.
Głównym celem, dla którego przysłano tutaj z Berlina księcia Antoniego z wysoką godnością królewskiego namiestnika, było pogodzenie ludności polskiéj z nowym stanem rzeczy, stworzonym przez traktaty wiedeńskie, a szczególnie pozyskanie dla pruskiego rządu umysłów bardzo licznego jeszcze wtenczas obywatelstwa wiejskiego. I powiodło się to w znacznéj mierze, zwłaszcza iż społeczeństwo nasze, znękane długoletniemi przejściami wojennemi, tęskniło za pokojem i wierzono jeszcze w uroczyste przyrzeczenia królewskie. Zadaniu temu odpowiednią osobistością był książę Antoni; z rodu, wyglądu i duchowego usposobienia Polak zupełny, przez małżeństwo swoje wszedłszy w tak ścisły związek z dworem berlińskim, że mu już poprzedniemi czasy nieraz trudno było zatrzymać się na możebnéj średnicy między temi