Przejdź do zawartości

Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 05.djvu/26

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

i datku opiekuna. A jednakże mało kto w emigracyi, ile sobie przypominam, liczył tylu nieprzyjaciół jak jenerał Zamojski; co tylko tam było pod wpływem Towarzystwa demokratycznego, widziało w nim wroga, albowiem monarchistę, zwolennika zacofanych dążności politycznych i spółecznych, pracnjącego, aby księciu Adamowi dać władzę absolutną nad całym narodem. Znana ci, panie Ludwiku, ta wojna domowa dwóch stronnictw wychodztwa naszego we Francyi, któréj następstwa mocno na kraj podziałały; rzeczą nie moją rozwodzić się tutaj nad nią, dodam ci tylko, że wszelkie z nią połączone przeciwności, przeszkody, umartwienia i klęski nie wstrzymały ani chwili jenerała na raz obranéj drodze. Ów zapał dla sprawy ojczystéj, potrzeba ciągłego w tym kierunku zajęcia i pewien rodzaj niespokojnéj energii umysłowéj nie opuściły go nawet w ostatnich czasach życia, jak mi mówiono, chociaż ciężkie go trapiły niedomagania fizyczne. Była to osobistość tak wzrostem ciała jak i siłą ducha ponad zwyczajny poziom wzniesiona, która w dziejach naszych porozbiorowych wybitne zajmuje stanowisko, musiałem więc wspomnieć ci o niéj, skoro mi się do tego nadarzyła sposobność.
Będąc nieraz na faubourg du Roule, miałem sposobność widzenia całéj rodziny Czartoryskich; co się tyczy księżnéj, jeśli mnie pamięć nie zwodzi, bo od tego czasu mija całe pół wieku, przedstawia mi się jeszcze obraz czterdziesto-kilkoletniéj osoby średniego wzrostu, szczupłéj postawy, z twarzą zmęczoną, w któréj niewiele już było śladów dawnéj piękności, spokojnéj wśród towarzystwa, lecz bacznéj na wszystko, co się w okół niéj dzieje. Więcéj ci zresztą, mości Ludwiku, powiedzieć nie mogę, bo rzadko kiedy spotkałem się z tą panią, dwa czy trzy razy na obiedzie i raz na wielkanocnem święceniu. Owe obiady prywatne u księstwa były bardzo