Przejdź do zawartości

Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 05.djvu/112

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rozrosła, powiedział sobie, zdaje mi się, Krąkowski, że żyć trzeba dla niéj, nie dla siebie, przynajmniej stanowczo, nieraz może twardo, trzymał się tej zasady. Dochody nie były zbyt znaczne, chociaż wytrwałą pracą starał się je pomnożyć, ograniczał zatem wydatki ile było podobno, odmawiał sobie niemal wszelkich osobistych przyjemności i usiłował kółko swoje trzymać w tem poczuciu, że należy dbać o to tylko co koniecznem dla duszy i ciała, a, strzegąc się wszystkiego co zbyteczne, mieć zawsze nieodgadnioną przyszłość przed oczyma. Od téj zasady nie odstępował w prywatnych swoich stosunkach; wyszła ona, zdaje mi się, potomstwu na dobre i być może dla niejednego nauką. Ostatnich lat parę było dla niego raczéj męką, niż życiem; szerzący się powoli rozstrój nerwowy pociągał za sobą wzrastającą nieznacznie bezwładność ciała i nieprzytomność umysłu, dopóki ostatniéj sprężyny żywotniéj nie znękał i w pierwszym miesiącu tego roku przyszło mi ze szczerym żalem odprowadzać tego kolegę szkolnego tamdotąd, gdzie, po ciężkiéj podróży doczesnéj i tyloletniéj uczciwéj pracy, znalazł spoczynek.

Ponieważ lubię być dokładnym, ile pamięć moja starczy, przeto, wracając jeszcze na to pierwsze piętro domu Bergera, wspomnę, panie Ludwiku, chociażby to zbytecznem zdawać się mogło, o lokatorze, który tam po Królikowskim mieszkał lat kilka. Był ów jegomość społeczeństwu polskiemu prawie całkiem nieznany, ale bardzo poważany między Niemcami. Pastor Ahner pochodził z królestwa saskiego, jako młody teolog bił się z Francuzami im Freiheitskrieg, potem pozostał przy wojsku pruskiem, nie zrywając z biblią, i przysłano go do Poznania jako kapelana dywizyjnego. Spojrzawszy nań, choćby kto nie wiedział, byłby odgadł od razu, że