Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 05.djvu/106

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wiąc bardzo biegle po francuzku, zawsze się do niego w tym języku odzywał i nieraz na wspólnych przechadzkach miewał z nim dłngie rozhowory. Aby zaradzić potrzebom szkólnym w przedmiotach, których uczył, wydał Jan Motty dwudziestego piątego roku Précis de l’histoire dela littérature française. Książka ta zawierająca dokładny i zajmujący obraz osobliwie klasycyzmu francuzkiego, urozmaicony życiorysami głównych autorów i tu i ówdzie stósownemi wyjątkami, zaprowadzoną została w trzech wyższych klasach naszego gimnazyum, gdzie jéj używano przez lat blisko dwadzieścia i miała ten pożytek, że tłómaczac z niéj, nabywali uczniowie pewnego wyobrażenia o pisarzach i poetach, których każdy wykształcony człowiek mniéj więcéj znać powinien.
Dwa lata przedtem ułożył dla niższych i średnich klas w języku polskim Wstęp do historyi naturalnéj, opatrzony w odpowiednie ryciny, mieszczący, ze szczególnem uwzględnieniem botaniki, wyobrażenia ogólne, definicye i podziały trzech królestw natury; a gdy potem język polski, jako wykładowy, usuniętym został z gimnazyum, wyszedł ów Wstęp, trzydziestego roku, znacznie rozszerzony w języku niemieckim, pod tytułem: Leitfaden der Botanik i przez lat kilkanaście należał do książek szkolnych. Tegoż samego roku, aby w większéj publiczności, osobliwie między młodzieżą, rozbudzić zamiłowanie do nauk przyrodzonych, zaczął nasz profesor wydawać Muzeum historyi naturalnéj i cudów stworzenia, z malowanemi obrazkami, które wychodzić miało peryodycznie; skończyło się wszakże na jednym tomie, bo wypadki powstania i ich następstwa odwróciły wtenczas na lat kilka uwagę publiczną od przedsięwzięć książkowych. Wspomnieć ci jeszcze muszę, panie Ludwiku, o nie małéj przysłudze,